Twór bardzo aktualny, z datą 13 stycznia roku 2011.Z tego względu od komentarza się powstrzymamy, uznając go w tym momencie za zbędny. Szczególnie biorąc pod uwagę tłumy czytające bloga tegoż.
Pragnienie
Nawiedza człowieka niekiedy
Ta myśl nieprzyjemna, ta zła
Myśl to o niedokochaniu
Potrzebie miłości choć źdźbła
Rodzina, rzecz oczywista
Co sił tak Cię wspiera, tak dba
Lecz choćby krewnych mieć trzysta
Smutek się wkrada do łba
W przyjaźni ofiarność bez zwątpień
Ufasz i cenisz jej straż
Przyjaźń lecz życiem swym żyje
Chociaż nie mówi tak w twarz
Dalszych znajomych nie wspomnę
Spora ich liczba, to fakt
Wysiłki lecz karkołomne
By zmienić ich takt – w Twój takt
Przeniewyborny dysonans
Świat Ci gotuje co dnia
Wydać chcesz rychło ordonans
Co serc reformę wnet da
Nie zdołasz żadnym rozkazem
Zrąbać rozterek Twych drew
A chcesz li tylko z kimś razem
Unosić w zachwycie brew
Płakać, się dusić ze śmiechu
Jak i w rozpaczy wraz łkać
Odczuwać w każdym oddechu
Serca i duszy cną brać
Zabawiać ckliwym paplaniem
Dyskusję głębszą też wieść
Jak i milczeniem złocistym
Pieśń współradości pstrą nieść
Wołasz i pragniesz ratunku
Co zniszczy marazmu cień
Czekasz wciąż z niebios darunku
Nadziejnie wpatrzony weń
Bezgłos i bezruch totalny
Ciszy okrutny trwa dźwięk
Napiszmy wers więc finalny
A niech by stan ów w pół pękł!
Skomentuj